Ważne, żeby się nie zmarnowało
Kiedy pojawiali się emeryci albo bezdomni, wszystko było w porządku. Ale gdy przyjechał pan samochodem i poczęstował się pomidorami, to podniósł się raban - opowiada Michał, który był jednym z organizatorów jadłodzielni w Toruniu. Pierwszą na tamtejszym Manhattanie, czyli miejskim targowisku. Handlarze zostawiają w niej to, czego nie udało im się sprzedać. Ale z jedzeniem może tu przyjść każdy. I poczęstować się tym, co przyniósł ktoś inny. Takich miejsc w Polsce jest około 40.